czwartek, 8 sierpnia 2013

Great firewall of China

BLOG PRZENIESIONY!
Niestety w kraju środka nie wszystkie strony internetowe są dostępne dla zwykłych śmiertelników. Taki los spotkał także bloggera. Z tego też powodu zapraszamy wszystkich na kontynuację bloga pod nowym adresem:

http://laowai.blog.com

Do zobaczenia.

Hangzhou nocą.
 

środa, 31 lipca 2013

Mieszkanie

Wyjazd tuż tuż (jutro), wypadałoby coś napisać ;) Gdy już ogarnęliśmy dylematy pt. "co zabrać", trzeba było przejść do "gdzie mieszkać". Uznaliśmy, że najlepszym wyjściem będzie hotel na tydzień a potem szukanie mieszkania do wynajęcia. Z 3 hoteli do wyboru zdecydowaliśmy się na Four Points by Sheraton, bo był najbliżej pracy. Sporym zaskoczeniem jest brak darmowego internetu, za dobę każą sobie płacić 90cny (ok. 45zł!). Mam nadzieję, że chociaż w Macu czy Starbucksie będzie darmowe wifi. Gdzie zamieszkamy później? Jeszcze nie wiemy. Z dwóch powodów - podobno w Chinach tylko kolej jest pewna i nie należy ufać informacjom w internecie, poza tym niektóre "apartamenty" są tylko dla Chińczyków o czym można się dowiedzieć tylko od agenta. Zresztą jedyne informacje jakie można uzyskać w internecie to powierzchnia, ilość pokoi i łazienek oraz cena. Oczywiście nie wiadomo co z opłatami za media i wyposażeniem. Drugi problem - wybrać 2 km do jego roboty i 8 km do centrum czy może dalej do roboty a 2 km do mostu prowadzącego na drugą stronę rzeki na skraj centrum, czy daleko do pracy a blisko do linii metra prowadzącej do centrum. To miasto jest tak ogromne, że moje 15 km dojazdy do pracy we Wrocławiu "na koniec świata" to pikuś. Dla zainteresowanych polecam mapkę z modelami 3d jak z sim city ;) http://hz.edushi.com/
Malutki fragment makiety Hangzhou

piątek, 28 czerwca 2013

Ogród Japoński we Wrocławiu

W ramach przygotowań do "Podróży na Wschód" oraz wizyty rodziny odwiedziliśmy w sobotę wrocławski ogród japoński.  Został zaprojektowany i urządzony przez hrabiego Fritza von Hochberga i japońskiego ogrodnika Mankichi Arai na Wystawę Światową w 1913 roku. W 1997 r. został zniszczony przez powódź, ale w ciągu kolejnych dwóch lat udało się go odbudować. Ogród ma świetną lokalizację - jest częścią ogromnego Parku Szczytnickiego a wejście graniczy z Pergolą, jest to więc idealna okolica na całodzienny relaks wśród zieleni.

XIX-wieczna kamienna latarnia Torou Taikou.

środa, 22 maja 2013

Obawy

Jak to w życiu bywa po chwilowej (no może nie aż tak chwilowej ;) ) ekscytacji następuje moment zadumy i trzeźwego spojrzenia. Po przejrzeniu "miliona" stron dotyczących wyjazdów do Azji, Chin, życia w Chinach (i gdzieś tu zostałam pochłonięta przez czarną dziurę, ocknęłam się czytając o koreańskich kosmetykach, życiu w Singapurze i pracy w Japonii. Mnóstwo nieprzydatnych na tę chwilę informacji.

Wracając do wyjazdu do Chin, jest kilka kwestii, które mnie niepokoją.

W Polsce:
  • Nie dostanę bezpłatnego urlopu na 6 miesięcy, więc muszę rzucić pracę. Z jednej pensji przeżyjemy, zwłaszcza, że odpadnie mi nocleg (służbowe mieszkanie/pokój hotelowy dla 2 osób).
  • Wynajmowane przez nas mieszkanie jest dość drogie, ale w świetnej lokalizacji, więc nie chcemy z niego rezygnować a ciężko znaleźć kogoś zaufanego by podnająć na taki krótki okres.
  • Wiza. Teoretycznie wiza turystyczna obejmuje 2 wjazdy do Chin na 30 dni w ciągu 90 dni. Można próbować dostać na dłuższy okres, można przedłużyć na miejscu o 30 dni, można wyjechać do Hong Kongu i wyrobić nową. Trochę "zabawy" i trochę stresu. Próbuję znaleźć jakąś pracę w Hangzhou, by dostać wizę pracowniczą, ale ofert jest niewiele i dotyczą osób na miejscu, nie ma aplikacji online.
  • Biorę różne leki i witaminy, czy na lotnisku z półrocznym zapasem nie wezmą mnie za dilera? ;) Na leki na receptę może dostanę jakiś świstek od lekarza (tylko czy na chińskim lotnisku to zrozumieją?) Ale na stoperany, ibupromy itp. już nie.
W Chinach:
  • Jedzenie. Podobno woda w kranie jest złej jakości i nawet płukanie ust po myciu zębów kończy się problemami z żołądkiem. Jedzenie czegokolwiek przez pierwsze 2 tygodnie podobno też - trzeba zabrać dużo stoperanu.
  • Leki. Na zakup leków na miejscu nie ma co liczyć, mają swoje własne nazwy na wszystko, szukanie paracetamolu czy ibuprofenu skończy się porażką.
  • Pobyt. Nie ważne jaką wizę dostanę, będę musiała opuścić granicę Chin kilka razy, wyjeżdżając np. do Hong Kongu lub Japonii <3. Dodatkowe koszty.
  • Język. Ciężko się dogadać po angielsku. Zaczęłam się uczyć chińskiego i jestem przerażona. Uczyliśmy się japońskiego (bez kanji) i był całkiem prosty do opanowania. A tutaj te tony przyprawiają o zawrót głowy. Oprócz słów trzeba pamiętać intonację i ciężko się przestawić.
  • Higiena. Podobno znalezienie tamponów w sklepie graniczy z cudem a jak już są to bardzo drogie. Tego bym się nie spodziewała, że zapas tamponów muszę zabrać.
  • Życie. Boję się, że zostanę bezrobotna i przez pół roku spędzę większość dnia w pokoju, bojąc się wyjść by się nie zgubić (bo o drogę nie spytam po chińsku), wpadając w marazm, porzucając naukę nieprzynoszącą efektów i gapiąc się w tv. Prawie jak w tym cytacie:
“Jeżeli masz wielkie plany i planujesz przyprowadzić je ze sobą do Hangzhou, zatem mógłbyś mieć wolę tak silną, jak to tylko możliwe, ale po krótkim czasie zapomnisz o swoich sprawach i zamiast nich będziesz się przechadzał cały czas dokoła jeziora i pił herbatę tak jak my.”

tumblr.com

piątek, 17 maja 2013

Cel podróży


Cel podróży ustalony! Jest to Hángzhōu 杭州. Miasto we wschodnich Chinach, ośrodek administracyjny prowincji Zhejiang. Liczy sobie 2200 lat i prawie 2 miliony mieszkańców. Był  jedną z siedmiu stolic Chin. Klimat wilgotny subtropikalny - średnia roczna temperatura to 16,5 °C, w styczniu 4,3 °C a w lipcu 28 °C. Szkoda, że w zimie temperatura aż tak spada (oszukane subtropiki), ale przynajmniej  latem nie zmarznę (należę do osób, którym jest wiecznie zimno).  Cały region jest bardzo chętnie odwiedzany przez turystów ze względu na zapierające dech w piersiach bogactwo naturalne - przez miasto przepływa rzeka Qiantang, na wschodzie mieści się Park Narodowy Xixi, zajmujący obszar 1 ,15 hektara i jako jedyny P.N. w kraju zawiera tereny podmokłe. Nie można zapomnieć o słynnym jeziorze West Lake, które doczekało się nawet podobizny na banknocie 1 RMB i wpisu na liście UNESCO. Miasto jest też znane z jedwabiu i zielonej herbaty. Znajduje się tu muzeum jedwabiu i muzeum herbaty, ale można także połączyć oglądanie z praktycznymi zakupami na lokalnym targu z materiałami lub wizycie na plantacji herbaty. Oczywiście jak w całych Chinach są też mniej lub bardziej znane świątynie i pagody.
źródło: wikipedia

niedziela, 5 maja 2013

Początek

Jest sobie piątkowy wieczór. Rano wyjeżdżamy ze znajomymi na długi majowy weekend do Francji. Oczywiście pakowanie naszej dwójki spoczywa w moich rękach, ponieważ pomimo próśb i gróźb mój mężczyzna nie spakował nawet skarpetek. Zamiast iść spać próbuję to wszystko ogarnąć i wymyślić co będzie mu potrzebne. I nagle pada:
- Musimy pogadać - w odpowiedzi warknęłam coś o braku czasu biegając między pokojami.
- Mam ważną sprawę.
Co może być ważniejsze od spakowania się na 10-dniowy wyjazd tuż przed nim? Nie zapowiada się dobrze...
- W robocie zaproponowali mi wyjazd na pół roku w delegację do Chin. Jakieś duże miasto niedaleko wybrzeża i Japonii, Hangczy czy coś. W wakacje już bym tam był, muszę przesunąć długi urlop.
Zatkało mnie na chwilę...
- Ile masz czasu do namysłu?
- Kilka dni.
I zaczął szukać na wiki chińskich miast o podobnej nazwie a ja siedziałam i gapiłam się w niego. W końcu zebrałam szczękę z podłogi i wróciłam do pakowania.

Jako mistrz wyczucia czasu kolejną rozmowę zaczął w środku nocy w Paryżu, po całym dniu zwiedzania i długim wieczorze gdy marzyłam o pójściu spać. Bo on musi jutro dać odpowiedź. Jego odpowiedź była oczywista i znałam ją już po wypowiedzeniu pierwszego zdania kilka dni temu. Debata była na temat co ze mną, bo ja oczywiście też chciałam jechać:) TAK TAK TAK!!!
To będzie najbardziej szalona rzecz w moim życiu:)

Dla wyjaśnienia - oboje jesteśmy fanami Japonii, odkąd się znamy planujemy, że kiedyś tam polecimy. Chinami i Indiami też nie pogardzimy, choć to nie nasza miłość. Ale jak się nie ma co się lubi to nawet Chiny mogą być naszą wyprawą marzeń, zwłaszcza, że stamtąd będzie "blisko" do Japonii.
tumblr.com