niedziela, 5 maja 2013

Początek

Jest sobie piątkowy wieczór. Rano wyjeżdżamy ze znajomymi na długi majowy weekend do Francji. Oczywiście pakowanie naszej dwójki spoczywa w moich rękach, ponieważ pomimo próśb i gróźb mój mężczyzna nie spakował nawet skarpetek. Zamiast iść spać próbuję to wszystko ogarnąć i wymyślić co będzie mu potrzebne. I nagle pada:
- Musimy pogadać - w odpowiedzi warknęłam coś o braku czasu biegając między pokojami.
- Mam ważną sprawę.
Co może być ważniejsze od spakowania się na 10-dniowy wyjazd tuż przed nim? Nie zapowiada się dobrze...
- W robocie zaproponowali mi wyjazd na pół roku w delegację do Chin. Jakieś duże miasto niedaleko wybrzeża i Japonii, Hangczy czy coś. W wakacje już bym tam był, muszę przesunąć długi urlop.
Zatkało mnie na chwilę...
- Ile masz czasu do namysłu?
- Kilka dni.
I zaczął szukać na wiki chińskich miast o podobnej nazwie a ja siedziałam i gapiłam się w niego. W końcu zebrałam szczękę z podłogi i wróciłam do pakowania.

Jako mistrz wyczucia czasu kolejną rozmowę zaczął w środku nocy w Paryżu, po całym dniu zwiedzania i długim wieczorze gdy marzyłam o pójściu spać. Bo on musi jutro dać odpowiedź. Jego odpowiedź była oczywista i znałam ją już po wypowiedzeniu pierwszego zdania kilka dni temu. Debata była na temat co ze mną, bo ja oczywiście też chciałam jechać:) TAK TAK TAK!!!
To będzie najbardziej szalona rzecz w moim życiu:)

Dla wyjaśnienia - oboje jesteśmy fanami Japonii, odkąd się znamy planujemy, że kiedyś tam polecimy. Chinami i Indiami też nie pogardzimy, choć to nie nasza miłość. Ale jak się nie ma co się lubi to nawet Chiny mogą być naszą wyprawą marzeń, zwłaszcza, że stamtąd będzie "blisko" do Japonii.
tumblr.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz